Blog poświęcony tłumaczeniu, językom, analizie i interpretacji tekstów...

4 lipca 2010

130. George Carlin – The Ten Commandments


Satyra, którą uprawiał George Carlin (1937 – 2008), była nietypowa dla polskiego odbiorcy. Bardzo ostra, brutalna, wulgarna, uproszczona, lub raczej tendencyjnie lewicowa, bez tematów tabu. Lewicowy charakter tej satyry – nazwijmy go tak dla uproszczenia – automatycznie zawężał krąg odbiorców.
Można mu wiele zarzucać. W przypadku polskiego widza ważną składową sposobu odbioru stand-upów Carlina jest zapewne także to, że do takiej satyry nie jesteśmy przyzwyczajeni. Nie mieszczą się w naszym typie (stereotypie?) satyry stwierdzenia typu: „ludzie są generalnie głupi i uwierzą we wszystko”, albo „nie będziesz miał bogów cudzych przede mną […] – zabobony”. W ogóle podejmowanie tematyki religijnej jest chyba złamaniem największego tabu w polskim mniemaniu.
Ale wydaje mi się, że jeśli już kogoś Carlin nie śmieszy, to interesujące mogą być treść, przesłanie, myśli zawarte w jego występach. Owszem, są tendencyjne, uproszczone, ale jednak oparte na jakiejś logice. To jest cecha stand-upów Carlina: bierze on zjawiska z życia codziennego, czasem rzeczy, z którymi wszyscy się zgadzają, czasem tabu – i analizuje je na swój sposób i wykazuje ich głupotę. A raczej głupotę ludzi, danej grupy ludzi, których dane zjawisko dotyczy w jakiś sposób.
W komentarzach akurat do tego fragmentu o Dziesięciu Przykazaniach internauci twierdzili, że Carlin odwraca moralność do góry nogami, nie tyle moralność, co rzeczy oczywiste, jak szacunek do rodziców. Ale myślę, że właśnie na tym polega różnica między konserwatyzmem (czystym) a liberalizmem (czy też lewicowością, również czystą): w tym pierwszym nurcie nie podważa się założeń, a w drugim – weryfikuje się je i to wszystkie, i bez wyjątku. I to jest najważniejsze: jeśli już kogoś Carlin nie bawi, niech przynajmniej zastanowi się na chwilę, czy – odnośnie do akurat tej kwestii – dwoje ludzi, którzy niekoniecznie muszą wychowywać, ale mogą dziecko jedynie chować, ma zasługiwać na szacunek tylko za odbycie stosunku seksualnego parę, paręnaście lub parędziesiąt lat temu. I tak dalej, i tak dalej… Carlin stawia wiele takich zagadnień (i sam sobie je rozwiązuje przy okazji…).
Akurat ten fragment większego występu jest jednym z najbardziej popularnych, tak więc można już znaleźć dobre tłumaczenia, jednak wolę się zmierzyć z tym tekstem samodzielnie, poza tym dostępne tłumaczenia są wklejone do filmu, a więc skrócone, nie oddają wszystkiego, o czym mówi Carlin.
Tekst tego fragmentu opublikowano na stronie: http://demopedia.democraticunderground.com/discuss/duboard.php?az=view_all&address=105x5588800 (strona aktywna 3.07.2010). Nagrania pochodzą ze strony YouTube.

Thank you, thank you. You folks are really terrific and I thank you. I’m not finished yet I got one more thing I gotta tell you about that bothers me, it’s always kinda bugged the shit out of me: The Ten Commandments, you know?
Dziękuję, dzięki. Jesteście świetni, dzięki, naprawdę. To jeszcze nie wszystko. Muszę wam o czymś powiedzieć. Mam pewien kłopot. Od dawna mnie to wkurza: Dziesięć przykazań.
Yeah. Let me tell you. Listen. Here’s my problem. Why are they ten? You don’t need ten. I think the list of commandments were deliberately and artificially inflated to get it up to ten. It’s a padded list. Here’s what they did.
Słuchajcie. Chodzi o to, czemu akurat dziesięć? Po co nam dziesięć? Według mnie celowo i sztucznie wydłużono listę przykazań, by było ich dziesięć. To niepotrzebne. A było tak:
About five thousand years ago, a bunch of religious and political hustlers got together to try to figure it out how to control people. How to keep them in line. They knew people were basically stupid and would believe in everything they were told, so they announced that God had given them some commandments. Up on the mountain, where no-one was around, God had given them the ten commandments.
Około 5 tysięcy lat temu banda religijnych i politycznych kanciarzy zebrała się, by wymyślić sposób kontrolowania ludzi, jak ich trzymać za gębę. Wiedzieli dobrze, że ludzie są generalnie głupi i uwierzą we wszystko, co się im powie, tak więc ogłosili, że Bóg dał im przykazania. Na szczycie góry, gdzie nie było nikogo, Bóg dał ludziom dziesięć przykazań.  
But let me ask you this. When they were sitting around making the shit up, why did they pick ten? Why ten? Why not nine? Or eleven? I tell you why. ‘Cause ten sounds official. Ten sounds important. They knew if it was eleven, no-one would take this seriously. So what are kidding me? The eleven commandments? Get the fuck out of here!
Ale powiedzcie mi jedno. Gdy myśleli nad tym gównem, dlaczego wybrali dziesięć? Czemu dziesięć? Czemu nie dziewięć? Albo jedenaście? Powiem wam czemu: bo dziesięć wygląda lepiej, poważniej, bardziej urzędowo. Ci goście wiedzieli, że jedenastu nikt nie traktowałby poważnie. Co ty pierdolisz? Jedenaście przykazań? A spierdalaj!
But ten. Ten sounds important. Ten is the basis for the decimal system. It’s a decade, it’s a psychologically satisfying number (the top ten, the ten most wanted, the ten best dressed). So having ten commandments was really a marketing decision.
Ale dziesięć wygląda poważnie. Dziesięć to przecież podstawa systemu dziesiętnego. To dekada, to szczęśliwa liczba: „Dziesięć najlepszych”, „Dziesięć najbardziej poszukiwanych”, „Dziesięć najmodniejszych”. Tak więc liczba dziesięć była tak naprawdę decyzją czysto marketingową.
And to me, it’s clearly a bullshit list. It’s a political document artificially inflated to sell better. I’m gonna show ya how can you reduce the number of commandments and come up with a list that’s a little more workable and logical.
Dla mnie to lista oczywistych bzdur. To dokument polityczny, sztucznie rozbudowany po to, by lepiej się sprzedawał. Pokażę wam, jak można zmniejszyć listę przykazań i zaproponować zestaw bardziej logiczny i możliwy do wykonania.
We’re gonna start with the first three. And I’ll use the Roman Catholic version ‘cause those were the ones I was taught as a little boy.
Zaczniemy od pierwszych trzech. Użyję tu wersji katolickiej, bo takiej nauczono mnie, jak byłem mały.
‘I am the Lord thy God. Thou shall not have strange gods before me.’
“Jam jest Pan Bóg twój. Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną”.
‘Thou shall not take the name of the Lord thy God in vain.’
„Nie będziesz brał imienia Pana Boga swego nadaremno”.
‘Thou shall keep holy the Sabbath.’
„Pamiętaj, abyś dzień święty święcił”.
Right off the bat, the first three pure bullshit. Sabbath, Sabbath day, Lord’s name, strange gods–spooky language! Spooky language. Designed to scare and control the primitive people. In no way does superstitious nonsense like this apply to the lives of intelligent civilized humans in the twenty-first century. You drop the first three commandments, you’re down to seven.
Od razu widać, że to kompletne bzdury. Dzień święty, imię Pańskie, inni bogowie – zabobony! Zabobony! Wymyślone po to, by straszyć i kontrolować prymitywnych ludzi. Takie zabobonne brednie w żadnej mierze nie mają zastosowania w życiu inteligentnych, cywilizowanych ludzi w dwudziestym pierwszym wieku. Wyrzucamy pierwsze trzy, i zostaje nam siedem.
Next: ‘Honor thy father and mother.’ Obedience, respect for authority. Just another name for controlling people. The truth is obedience and respect should not be automatic, they should be earned. They should be based on the parents’ performance. Parents’ performance! Right?
Dalej: “Czcij ojca swego i matkę swoją”. Posłuszeństwo, szacunek dla autorytetów. Znowu inny rodzaj kontroli. Tak naprawdę posłuszeństwo i szacunek nie powinny być automatyczne, ale zasłużone. Powinny wynikać z zachowania rodziców. Z zachowania rodziców. Nie?
Some parents deserve respect, most of them don’t. Period. You’re down to six.
Niektórzy rodzice zasługują na szacunek, większość z nich nie. Kropka. Zostaje sześć.
Now in the interest of logic, something religion is very uncomfortable with, we’re gonna jump around the list a little bit.
Dalej, kierując się logiką, religia miała zawsze z tym problemy, poskaczemy sobie trochę po tej liście.
Thou shall not steal. Thou shall not bear false witness.’ Stealing and lying. Well actually, these two both prohibit the same kind of behavior–dishonesty. Stealing and lying. So you don’t need two of them. Instead, you combine them and call it ‘Thou shall not be dishonest’. And suddenly, you’re down to five.
Nie kradnij”. „Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu”. Nie kraść i nie kłamać. No, te dwa w zasadzie dotyczą jednego zachowania: nieuczciwości. Kradzież i kłamstwo. Więc nie potrzebne są dwa, zamiast tego można je połączyć i powiedzieć: „Nie bądź nigdy nieuczciwy”. I zostaje nam pięć.
And as long we’re combining, I have two others that belong together. ‘Thou shall not commit adultery’, ‘Thou shall not covet thy neighbor’s wife.’ Once again, these two prohibit the same kind of behavior, in this case–marital infidelity. The difference is coveting takes place in the mind, and I don’t think you should outlaw fantasizing about someone else’s wife. Otherwise, what’s a guy gonna think about when he’s waxing his carrot?
A skoro już łączymy przykazania, dwa inne można jeszcze połączyć. „Nie cudzołóż”, „Nie pożądaj żony bliźniego swego”. Znowu te dwa przykazania dotyczą jednego typu zachowania, w tym przypadku jest to niewierność małżeńska. Różnica polega na tym, że pożądanie następuje w głowie. Ale myślę, że nie trzeba zakazywać fantazjowania o czyjejś żonie. Zresztą co by robili faceci podczas trzepania gruchy?
But… But marital fidelity is a good idea, so we gonna keep the idea and call this one: ‘Thou shalt not be unfaithful.’ And suddenly, we’re down to four.
Ale… ale wierność małżeńska to w sumie dobra rzecz, więc zostawmy ją i powiedzmy tak: „Nie bądź nigdy niewierny”. I tym samym zostają nam cztery przykazania.
But when you think about it, honesty and fidelity are really part of the same overall value. So, in truth, you could combine the two honesty commandments with the two fidelity commandments and give them simpler language, positive language instead of negative and call the whole thing: ‘Thou shalt always be honest and faithful.’ And we’re down to three.
Ale w zasadzie uczciwość i wierność są jakby częściami tej samej ogólnej wartości, tak więc tak naprawdę można je połączyć i wyrazić prościej, pozytywnym, a nie negatywnym językiem, i sformułować tak: „Bądź zawsze uczciwy i wierny”. I zostają nam trzy przykazania.
‘Thou shalt… Thou shalt… They’re gonna away. They’re gonna away fast. ‘Thou shalt not covet thy neighbor’s goods.’ This one is just plain fucking stupid. Coveting your neighbor’s goods is what keeps the economy going. Am I right? Your neighbor gets a vibrator that plays ‘O, Come All Ye Faithful.’ You wanna get one, too! Coveting creates jobs. Leave it alone.
„Nie będziesz…” „Nie będziesz…” Znikają, nie?, znikają szybko. „Nie będziesz pożądał rzeczy bliźniego swego”. To dopiero jest popieprzone. Pożądanie rzeczy bliźniego napędza gospodarkę. Nie? Twój bliźni ma wibrator, który gra „Pójdźmy wszyscy do stajenki”. Ty też chcesz to mieć! Pożądanie rzeczy tworzy miejsca pracy, odwalcie się od tego!
You throw out coveting, you’re down to two, now. The big honesty and fidelity commandment, and the one we haven’t talked about yet. ‘Thou shalt not kill.’ Murder. The fifth commandment.
Wyrzucamy pożądanie rzeczy, i zostają nam dwa przykazania. Duże przykazanie o uczciwości i wierności oraz przykazanie, o którym jeszcze nie mówiliśmy. „Nie zabijaj”. Mordowanie. Piąte przykazanie.
But when you think about it… When you think about it, religion has never really had a big problem with murder. Not really. More people have been killed in the name of god than for any other reason. All you have to do… Sure. All you have to do is look at Northern Ireland, the Middle East, Kashmir, the Inquisition, the Crusades, and the World Trade Center to see how seriously the religious folks take ‘Thou shalt not kill.’ The more devout they are the more they see murder as being negotiable. It’s negotiable, you know? It depends. It depends.
Ale jeśli się nad tym zastanowić… Jeśli się nad tym zastanowić, to religia nie miała z tym przykazaniem większego problemu. Nie specjalnie. Więcej ludzi zginęło w imię boga niż z innego powodu. Przypomnijcie sobie… Pewnie! Przypomnijcie sobie Irlandię Północną, Bliski Wschód, Kaszmir, Inkwizycję, krucjaty i Centrum Światowego Handlu. To są przykłady na to, jak ludzie religijni podchodzą do przykazania „Nie zabijaj”. Im bardziej są pobożni, tym częściej uznają morderstwo za rzecz raczej dyskusyjną. Wszystko zależy, wiecie? To zależy.
It depends on who’s doing the killing and who’s getting killed. So, with all of this in mind I leave you with my revised list of the two commandments:
To zależy od tego, kto i kogo zabija. Więc, zgodnie z tym, co już powiedzieliśmy, podam wam listę poprawionych dwóch przykazań:
Thou shalt always be honest and faithful to the provider of thy nookie.’
Bądź zawsze uczciwy i wierny tej osobie, która zapewnia ci bzykanko”.
And ‘thou shalt try real hard not to kill anyone, unless of course they prey to a different invisible man from the one you prey to.’
I „Zawsze staraj się z całych sił nie zabić nikogo, no chyba że ten ktoś modli się do innego niewidzialnego gościa niż ty”.
Two is all you need. Moses could have carried them down the hill in his fucking pocket. And if they had a list like that I wouldn’t mind those folks in Alabama put them upon the courthouse wall. As long as they included one additional commandment: ‘Thou shalt keep thy religion to thyself.’
Wystarczą wam tylko dwa. Mojżesz mógł równie dobrze przynieść tylko dwa z tej pieprzonej góry. Nie miałbym nic przeciwko, gdyby tylko takie przykazania umieścili na sali sądowej w Alabamie i gdyby dopisali jeszcze jedno: „Będziesz zawsze zachowywał swą religię tylko dla siebie”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz