Blog poświęcony tłumaczeniu, językom, analizie i interpretacji tekstów...

10 kwietnia 2011

174. Polly Samson, David Gilmour (Pink Floyd) ‒ High Hopes




High Hopes
Wielkie nadzieje



1
Beyond the horizon of the place we lived when we were young
Za horyzontem rodzinnych stron, gdzie dorastaliśmy

In a world of magnets and miracles
Wśród magnetyzmów i magii

Our thoughts strayed constantly and without boundary
Nasze zbłąkane myśli nie znały granic

The ringing of the division bell had begun
I wtedy zaczęto bić w dzwon na rozpoczęcie głosowań



5
Along the Long Road and on down the Causeway
Przy długiej drodze i na końcu grobli

Do they still meet there by the Cut
Czy istnieje jeszcze tamten skrót




There was a ragged band that followed in our footsteps
Wszędzie chodziliśmy z wytartą wstążką

Running before time took our dreams away
W niej zostały wszystkie nasze marzenia

Leaving the myriad small creatures trying to tie us to the ground
I tysiące stworzeń, które chciały nas zatrzymać
10
To a life consumed by slow decay
W powolnym rozkładzie




The grass was greener
A trawa była zieleńsza

The light was brighter
A światło jaśniejsze

With friends surrounded
Przez tylu przyjaciół

The nights of wonder
Noce pełne cudów



15
Looking beyond the embers of bridges glowing behind us
Gdy patrzę na spalone mosty za nami

To a glimpse of how green it was on the other side
Dostrzegam przez moment, jak zielono było na drugim brzegu

Steps taken forwards but sleepwalking back again
Idę naprzód, lecz we śnie ciągle tam wracam

Dragged by the force of some inner tide
Pchany przez jakąś wewnętrzną siłę




At a higher altitude with flag unfurled
Na wysokościach łopoczą flagi
20
We reached the dizzy heights of that dreamed of world
A nas przyprawia o zawrót głowy ten wymarzony świat




Encumbered forever by desire and ambition
Obarczeni na zawsze pragnieniem i ambicją

There’s a hunger still unsatisfied
Tym niezaspokojonym głodem

Our weary eyes still stray to the horizon
Nasze zmęczone oczy wciąż uciekają, gdzie horyzont

Though down this road we’ve been so many times
Choć tyle razy tam byliśmy



25
The grass was greener
A trawa była zieleńsza

The light was brighter
A światło jaśniejsze

The taste was sweeter
A smak słodszy

The nights of wonder
Noce pełne cudów

With friends surrounded
Przez tylu przyjaciół
30
The dawn mist glowing
Rankiem błyszczała rosa

The water flowing
Płynęła woda

The endless river
Rzeka bez końca




Forever and ever
Wiecznie płynąca






Jeden z bardziej znanych utworów zespołu Pink Floyd z albumu The Division Bell (‘Dzwonek wzywający na głosowanie’) z 1994. Skomponowany i zaśpiewany przez Davida Gilmoura do słów Gilmoura i Polly Samson (oboje pobrali się w tym samym roku, w którym powstały Wielkie nadzieje).
Utwór w wersji albumowej posiada ukryte nagranie odtwarzanie płyty (utwór jest ostatni) nie kończy się po wybrzmieniu ostatnich dźwięków piosenki: po paru minutach można usłyszeć głos menadżera zespołu Pink Floyd, Steve’a O’Rourke’a, który rozmawia z jednym z dzieci Gilmoura:
Yes [Tak]
Is that Charlie? [Czy to Karolek?]
Yes. [Tak]
Hello, Charlie… Great! [Cześć, Karolku… Świetnie!]
Utwór powstał szybko, zainspirowany kilkoma linijkami tekstu, które napisała Polly Samson. Gilmour przyznał w wywiadzie, że piosenka ma charakter bardzo autobiograficzny: jest o życiu Gilmoura, o jego dzieciństwie spędzonym w Cambridge.

Analiza i interpretacja
Tekst ma można powiedzieć charakter kartograficzny: tworzy pewną mapę, ustala miejsca jest horyzont, granice, gdzieś się bije w dzwon (może jakaś dzwonnica lub parlament, bo chodzi o dzwonek wzywający na podzielenie [ang. division] głosów, czyli głosowanie), tu jest długa droga, a tam grobla, które stanowią skrót do innego miejsca. Są mosty, za którymi trawa była/jest zieleńsza, gdzie jest jaśniej od (ilości?) przyjaciół. Mamy też miejsca wysokie (z flagami).
Ale mimo tej różnorodności rysuje się wyraźny podział w czasie i przestrzeni. W czasie: na przeszłość (czasy dorastania, gdy „zbłąkane myśli nie znały granic”) oddzieloną zapewne biciem w dzwon od teraźniejszości, która jest inna. Dawniej (w czasie przeszłym) chodziliśmy z wytartą wstążką, a jakieś kreatury chciały nas zatrzymać, trawa była zieleńsza itd. Było to za mostami, które zostały doszczętnie spalone (do żarzących się węgli, ang. embers). Teraz „nasze oczy uciekają, gdzie horyzont”.
„Most”, „rzeka”, „zielona trawa”, „horyzont” to dość łatwe do przynajmniej intuicyjnego zrozumienia symbole. Ciekawe są „magnetyzmy” (dosł. ‘magnesy’, ang. magnets), choć też łatwe do zrozumienia. „Dzwon podzielenia” (ang. division bell) również zdaje się funkcjonować jak symbol. W brytyjskim parlamencie rzeczywiście istnieje taki dzwonek, który oznacza początek głosowania, czyli podzielenia głosów za i przeciw. W High Hopes dzwon podzielenia, który słychać w samym utworze, oznacza raczej konieczność podjęcia decyzji, z którą wiąże się zmiana w życiu tego, kto słyszy ów dzwon. Co ciekawe, dzwon, który słychać w utworze, nie rozdziela części piosenki, lecz wyznacza rytm od początku do końca nagrania. Pasuje to do biograficznej interpretacji, którą podsunął sam współautor tekstu David Gilmour: skoro mówimy o dorastaniu, dojrzewaniu, opuszczeniu przestrzeni błogiego dzieciństwa (zielona trawa, jaśniejsze światło, wielu przyjaciół), to wiąże się z tym świadomość podejmowanych wyborów i ich znaczenia. Świadomość ciągłych wyborów, stale podejmowanych decyzji, stałego głosowania nad sprawami w naszym życiu. Ta świadomość towarzyszy nam stale, również w chwilach refleksji i wspomnień.
Trudniejszym i oryginalniejszym symbolem są flagi na wysokościach (dosł. na ‘wyższych wysokościach’). Ewokuje to obraz flag umieszczanych przez zdobywców szczytów na czubkach gór i sugeruje osiąganie celów, które już przez wielu innych zostały osiągnięte.  
Metaforyka przestrzeni, dostrzeganie (jak przez mgłę) tego, co za spalonymi mostami, zdaje się odzwierciedlać nie tylko bieg życia, ale również pamięć i wspomnienia podmiot liryczny w mignięciu (looking […] to a glimpse) dostrzega, jak zielono było za spalonymi mostami.
Na uwagę zasługuje również surrealistyczny teledysk. Osią filmu jest obserwowanie katedry na horyzoncie przez mężczyznę w średnim wieku. Ta sama katedra pojawia się też na okładce albumu The Division Bell i jest istniejącą w rzeczywistości katedrą Trójcy św. w Ely w hrabstwie Cambridgeshire. Obserwacja katedry jest jakby ramą, wewnątrz której pojawiają się różne drobne ujęcia, może wspomnienia, może wyobrażenia. Symboliczne znaczeniu wielu z nich łatwo ustalić:
Gigantyczne wstęgi materiału, przyczepione do pleców, jak wielkie płaszcze lub peleryny unoszące się na wietrze sugerują szybki ruch osoby i silny wiatr. Rozmiar tego niby-płaszcza/niby-peleryny nie pasuje do wielkości osoby, są więc skrojone nie na miarę. Miały okrywać ciało większe niż w rzeczywistości. Ktoś nie dorósł i zapewne nigdy nie dorośnie do płaszcza tej miary. Jednocześnie płaszcz jest widoczny, bo unoszony przez wiatr. Musi to być zapewne bardzo silny wiatr, który unosi płaszcze, lecz utrudnia chodzenie (zasugerowano to w filmie). Mamy więc bardzo plastyczny symbol niezrealizowanych nadziei, planów, marzeń, zapewne cudzych pokładanych w kimś innym (w tym, kto nosi płaszcz).
W filmie te wstęgi się powiększają: w pierwszym ujęciu, na którym je widać, są jeszcze niewielkie. W następnym są już o wiele większe (postacie w biretach akademickich).
Postacie na szczudłach. To jedyne postacie, do których mogłyby pasować owe płaszcze/peleryny. Lecz nie mają one żadnych tego typu okryć, jedynie po kilka walizek w rękach. A więc wielcy opuszczają swoje miejsce, wędrują.
Białe balony z symbolem łódki. Balony są napełnione powietrzem, a nie helem lub innym gazem lżejszym od powietrza (wyjątkiem są balony trzymane na sznurku przez grupę osób siedzących w kole), przez co nie unoszą się, lecz lekko odbijają. Coś lekkiego, co może się unieść ku niebu. Coś delikatnego, co może łatwo pęknąć. Coś, co można zgubić, co może ulecieć. Symbol łódki nasuwa myśl o przemieszczaniu się, zmianie miejsca. Może chodzi tu właśnie o te wielkie nadzieje (a więc marzenia, pragnienia) balony są przecież bardzo duże.
Postacie z dzwonami na plecach. Również bardzo ciekawy symbol. Chodzi zapewne o ów dzwonek wzywający na głosowanie, który w utworze (w jego warstwie dźwiękowej) wcale nie jest dzwonkiem, lecz dzwonem. Obraz (i dźwięk) dzwonu znów wywołuje wiele skojarzeń: dzwon kościelny, dzwon na trwogę (pożar, powódź, trzęsienie ziemi), dzwon na mszę. W obrazie z teledysku to coś, co każdy z nas niesie przez całe życie, a przynajmniej od momentu wkroczenia w dorosłość. To również ogromne brzemię mówimy tu o konieczności podejmowania wyborów, decydowania (głosowania) w nierzadko ważnych sprawach.
Człowiek z wielkim kołem. Koło łatwo się toczy. Mężczyzna po prostu sobie idzie, a koło przy nim się toczy. Nasuwa to myśl o czasie, który bardzo łatwo upływa obok nas. My idziemy przez życie, a czas upływa gładko i bez problemów obok nas. Wielkie koło jednak przewraca się w pewnym momencie. Jeśli chodzi tu o czas indywidualny, jednostkowy, czas życia konkretnej osoby, to przewrócenie się koła ma jasne znaczenie.

Tłumaczenie
W. 1: dosł. ‘za horyzontem miejsca, w którym mieszkaliśmy/żyliśmy, gdy byliśmy młodzi’.
W. 2: dosł. ‘w świecie magnesów i cudów’. W oryginalne ładna aliteracja sugerująca oczywisty związek: to, co jest cudem (ang. miracle), jednocześnie przyciąga jak magnes.
W. 5-6: dosł. ‘wzdłuż długiej drogi i dalej na końcu grobli / czy one/oni jeszcze się łączą/spotykają tam przy tym skrócie’.
W. 7-10: dosł. ‘Była pewna wytarta/złachmaniona wstążka/opaska/przepaska/obręcz, która szła w nasze ślady / biegnąc przed czasem, zabrała nam nasze sny/marzenia / zostawiając miriady małych istot próbujących przywiązać nas do ziemi / do życia trawionego przez powolnie gnicie/butwienie/niszczenie’.
W. 12-14: konstrukcja strofy sugeruje takie rozumienie: ‘światło było jaśniejsze / przyjaciółmi [narzędnik wprowadzony przyimkiem with] otoczonymi [przez?, elipsa ang. by?] / noc cudu/zdumienia’.
W. 15-16: dosł. ‘patrząc za płonące/żarzące się węgle mostów za nami / na mignięcie/rzut oka/zrozumienie, jak zielono było na drugiej stronie’.
W. 18: dosł. ‘ciągnięty/ciągnięci przez siłę jakiejś wewnętrznej fali/wewnętrznego przypływu’.
W. 20: we reached the dizzy heights of that dreamed of world to ciekawa konstrukcja. Dosłownie: ‘zdobyliśmy/zdobywaliśmy zawrotne/przyprawiające o zawrót głowy wysokości tego, że marzyłem/marzyliśmy/śniłem/śniliśmy o świecie’.
W. 30: dosł. ‘mgła brzasku błyszcząca’.
W. 33: dosł. ‘na zawsze i wiecznie’. W tłumaczeniu jest „wiecznie płynąca”, ponieważ powiązano ową wieczność z „rzeką bez końca”: skoro nie ma końca, to pewnie wiecznie płynie. W oryginale pojawia się również rym męski river /ˈrɪvə/ ever /ˈevə/. Ów związek oddaje niedokładny rym końca płynąca.